Nie znajdując jej, gubi się pośród tego, co sam stworzył; traci wiarę we własne siły, popada w zabójczy agnostycyzm. Świadoma tego filozofia próbuje dotrzeć do owych niezbędnych pewników poprzez systematyczne poddawanie w wątpliwość wszelkich naszych przeświadczeń; poprzez zawieszanie sądów i wnikliwą in- trospekcję aż do momentu, gdy rozum natknie się w sobie na oczywistość nie potrzebującą żadnych dodatkowych argumentów, która – niczym kamień węgielny – ustrzeże nas przed ciągłym unicestwianiem mozolnie budowanej wiedzy.Propozycje takie — owiane nieśmiertelnym duchem kartezja- nizmu – zasadzają się zdaniem Peirce’a na z gruntu mylnym, nierealistycznym poglądzie na to, czym jest uznawanie i odrzucanie przekonań.
Archive for the Rozum i myślenie Category
SĄDY NASZE
Sądy nasze nie są wynikiem aktu woli; nie są finalnym produktem psychicznego procesu, który składa się z trzech stadiów: sformułowania opinii, poddania jej krytycznym wątpliwościom i końcowego zaakceptowania, jeśli wyda się nam „zgodna z zasadami rozumu”. Większość przekonań narasta w nas bezwiednie i ujawnia się nie w tym, co deklarujemy, lecz w tym, co robi- my: ,,[…] przekonanie nie jest chwilowym stanem ducha; jest nawykiem umysłu, przeważnie nieświadomym, i jak każdy inny nawyk, o ile nie zetknie się z czymś, co go podważa, całkowicie nas satysfakcjonuje.” Żywić jakieś przekonanie, to tyle, co mieć dyspozycję do pewnego zachowania, a nie wygłaszać pewne zdanie, przeżywać pewną myśl czy postanowić, że będzie się aprobować pewną ideę.
PSYCHOLOGICZNY CHARAKTER WĄTPIENIA
Tak np. egalitarysta nie jest w istocie wyznawcą własnej doktryny, jeśli przejawia stałą dyspozycję do reagowania gniewem na próby odebrania mu przywilejów. Wątpienie natomiast ma charakter psychologicznie wtórny i pojawia się jedynie wówczas, gdy zdarzy się coś, czego nie oczekiwaliśmy. Ztnusza , nas to do zrewidowania dotychczasowego sądu i do wyrobienia w sobie metodą prób i błędów nowej opinii, która wnet przechodzi w nawyk. Zatem wątpić bez żadnych konsekwencji praktycznych, to prowadzić samooszukańczą grę:,,[…] wielu filozofów nieśli, że biorąc kartkę papieru i pisząc na niej «wątpię», wątpi w coś rzeczywiście i że jest to akt, którego można dokonać w tej samej chwili, w której powzięło się decyzję wątpienia […] autentyczne wątpienie nie ogłasza rozpoczynania od wątpliwości […] jest sztuką, której uczymy się w ogromnym mozole.”
ISTNIEJĄ PRZEŚWIADCZENIA
Co więcej, istnieją przecież przeświadczenia, w które nie potrafimy wątpić. Są twierdzenia i formy inferencji powstające w nas w sposób całkowicie niekontrolowany i żywiołowy pod wpływem instynktów. Najczęściej nie zdajemy z nich sobie sprawy: tkwią w nas, odkąd cokolwiek pamiętamy, a że nie zdarza się nic, co kazałoby je uchylić, nie stanowią nigdy przedmiotu refleksji. Poddajemy się ich dyktatowi w podobny sposób, w jaki pozwalamy naszym płucom oddychać, a powiekom zasłaniać oczy przed rażącym światłem. Nazywamy je „zdroworozsądkowymi” dlatego właśnie, że są elementarnymi odruchami poznawczymi całego ludzkiego gatunku.Filozofia traktuje zdrowy rozsądek podejrzliwie, ponieważ składają się nań sądy bezkrytyczne, a więc nieuzasadnione, a więc niepewne, choć bezkrytyczność owa jest rękojmią najwyższej pewności, jaka może być nam – jako tworom natury – w ogóle dostępna. Instynkty nigdy nie zwodzą zwierząt i „człowiek też nie jest pod tym względem wyjątkiem”.
ZAJĘCIE RACJI
Ptak ufa swoim skrzydłom dlaczegóż by więc nie ufać przyrodzonym skłonnościom danego nam umysłu? Jest rzeczą uderzającą – powiada Peirce nie wdając się niestety w szczegóły – jak nieznacznym zmianom uległy przez wieki podstawowe wyobrażenia o świecie. Czy sam fakt ich przetrwania nie przemawia wyraźnie za tym, że są dobrymi narzędziami opanowywania go; że są efektownymi mechanizmami adaptacji?Żądanie racji dla sądów wywodzących się z instynktów jest czystym absurdem. To, co wyrasta z nieuniknionych impulsów kognitywnych, nie może podlegać wątpliwościom, a „tego, o czym nie można wątpić, nie można również dowieść”. Filozofowie słusznie podejrzewają, że przekonania zdrowego rozsądku są umotywowane „nieracjonalną”, gatunkową interesownością, „prymitywnymi” popędami, „nieucywilizowanymi” uczuciami, „bezrozumnym” lękiem przed złożonością.
SŁUSZNA ARGUMENTACJA
Słusznie argumentują, że podsuwa je nam Demon, który troszczy się jedynie o nasze przeżycie, a nie o to, byśmy poznali prawdy absolutne, obowiązujące w każdej wyobrażalnej rzeczywistości. Jednakże Demon istnieje – tak właśnie, a nie inaczej zostaliśmy skonstruowani – i nie sposób go wyeliminować. Filozoficzne zamiary skłonienia umysłu do wyzbycia się tego, co zostało weń wpisane, przypominają metody barona Munchhausena, który tonącym w bagnie radził uwolnić się z topieli za pomocą energicznego pociągnięcia za własny harcap. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko świadomie kolaborować z Demonem; poznanie zawsze „musimy rozpoczynać z wszystkimi naszymi przesądami” – musimy oprzeć je na instynktownych przekonaniach zdrowego rozsądku wiedząc o tym, że nie ma innego wyjścia i że robiąc tak, rezygnujemy w jakimś stopniu ze zrozumienia samych siebie.
NIEKTÓRZY TWIERDZĄ
Zdroworozsądkowych tez nie sposób ująć dyskursywnie – próby sparafrazowania ich w języku nie- potocznym są zawsze pewnym zniekształceniem, pewną zracjonalizowaną interpretacją, która będąc wytworem „wtórnej” i „ułomnej umiejętności rozumowania odbiera oryginałowi jego niepodważalny charakter. Mentalnego nawyku – o ile jest głosem instynktu – nie da się sprecyzować. Niektórzy twierdzą na przykład – powiada Peirce – iż nie wierzą w istnienie Boga. Mylnie zdają sprawę ze swych faktycznych przekonań, a do błędnej oceny dochodzi dlatego, że usiłuje się uściślić swojskie, niedefiniowalne pojęcie „Boga” i tym sposobem „nieuchronnie zmienia się je; to zaś, co ścisłe, można zakwestionować, a nawet odrzucić”. Podobny los spotkał inny potoczny pewnik: wiarę w Ład Natury.
JAKO MOTOR NAPĘDOWY
Gdy tylko zechcemy wyrazić tę ideę inaczej niż za pomocą metaforycznych zwrotów codziennej mowy, „przestaje być ona czymś niewątpliwym […] Ale któż z nas potrafi naprawdę wyobrazić sobie, że nie ma Ładu w Naturze?” I czy ktokolwiek umie wymyślić „eksperyment, który mógłby wiarę tę uczynić bardziej stanowczą, niż czyni ją stanowczą nasz instynkt”.Toteż choć przekonania zdroworozsądkowe funkcjonują jako motor napędowy całej naszej wiedzy, nie są ani filozofią, ani światopoglądem, ani nawet zbiorem sądów na tyle wyartykułowanych, by było wiadome, co i o czym się w nich mówi. Analiza podstawowych nawyków poznawczych jest zabiegiem niewykonalnym w podobny sposób, co badanie własnego oka własnym okiem. Trzeba po prostu świadomie na nie przystać i nie zaprzątać sobie nimi głowy.
FRAPUJĄCE PEWNIKI
Wręcz przeciwnego zdania był najsłynniejszy obrońca zdrowego rozsądku, G.E. Moore. Pierwszoplanowym celem filozofa winna być skrupulatna analiza pewników Szarego Człowieka – istoty, którą jest każdy z nas wówczas, gdy nie oddaje się filozofowaniu.Początkiem filozofii Moore’a było zdziwienie, nie światem jednak, lecz tym, co na jego temat ma do powiedzenia filozofia. Twierdzi się w niej na przykład, że jest on jednością, a kto sądzi inaczej, ulega iluzjom. Twierdzi się w niej, że niczego nie wiemy na pewno – nawet tego, że rzeczywistość nie powstała pięć minut temu – a to, co mylnie uważamy za „wiedzę”, stanowi faktycznie tylko zbiór mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez. Twierdzi się w niej, że nie ma przedmiotów materialnych, czasu, przestrzeni, prawdy – są jedynie nasze idee, którym bez dostatecznych racji przypisujemy status oddzielnych bytów.
BEZ PRETENSJI
Czyż wszystko to nie brzmi absurdalnie? Bo przecież skądinąd jako Szarzy Ludzie – doskonale wiemy, że: we Wszechświecie istnieje „niezmiernie wielka liczba przedmiotów materialnych takiego czy innego rodzaju”, jak ciała ludzi, rośliny, kamienie, krzesła;„my, ludzie, mamy nie tylko ciała, lecz również umysły – albowiem „widzimy, słyszymy, doznajemy wrażeń dotyficznej ani też jakiegokolwiek ogólnego poglądu na naturę rzeczywistości. Nie roszczą sobie pretensji do całościowego jej ujęcia. Wymienia się w nich pewne typy obiektów i głosi się, iż są powiązane pewną relacją. Nie mówi się jednak, że są to jedyne typy obiektów, ani nie zamierza wyczerpywać i wyjaśniać wszelkich związków i zdarzeń zachodzących w świecie. Nie istnieje np. zdroworozsądkowa opinia co do problemu Boga i możliwości życia pozagrobowego. Podobnie nie ma zdroworozsądkowego zapatrywania na status „wyglądów” postrzeganych przez nas rzeczy (czy są one częściami owych rzeczy, to znaczy, czy znajdują się w przestrzeni nawet wtedy, gdy ich nie postrzegamy, czy też znikają w momencie, w którym przestajemy postrzegać).